Fragment książki Dynastia Wazów w Polsce

Stefania Ochmann-Staniszewska

Wychowanie i kształcenie młodych Wazów

Od narodzin dzieci królewskie pozostawały przez kilka lat pod opieką kobiet. One to głównie tworzyły wydzielony dla dzieci dwór. Składał się on z ochmistrzyni, mamki, piastunek, panien pokojowych oraz sług niższych rangą: pokojowców, srebrowych, kucharza, odźwiernego, stołowego, podstolego, palacza, panien służebnych i praczki.

Główną rolę odgrywała ochmistrzyni zarządzająca dworem. Królowe Anna i Konstancja rolę tę powierzyły Urszuli Meierin. Nuncjusz Visconti tak pisał o niej do papieża Urbana VIII: „Jej był powierzony dozór nad dziećmi królewskimi, które ją szanowały jak własną matkę, nazywały panią, a czasem od niej i rózgą dostały”. Ta opinia o nadmiernej surowości panny Urszuli uległa w świetle ostatnich badań zmianie. Według Waltera Leitscha to właśnie Urszula Meierin sprzeciwiała się biciu swych podopiecznych, kochała ich i była im bardzo oddana. Jak zauważyła Bożena Fabiani, „Tą nadmiernie surową, oschłą i despotyczną Niemką była ochmistrzyni nadworna Barbara Warschhauserin. To jej się bały królewskie dzieci, to ona je biła i to o niej pisał stroskany król do teściowej, prosząc w tej kwestii o radę. Arcyksiężna w odpowiedzi kazała ograniczyć zapędy i wpływy Barbary znanej ze swej żądzy władzy”.

Cecylia Renata z kolei oddała zarząd nad dworem małego królewicza Zygmunta Kazimierza ochmistrzyni Rozynie von Eckenberg, późniejszej żonie Michała Czartoryskiego. Piastunką królewicza została ulubiona dwórka Cecylii Renaty Katerina von Luckenberg, wdowa po nadwornym medyku i aptekarzu Pawle.

Ochmistrzynią dworu córki Ludwiki Marii i Jana Kazimierza, królewny Marii Anny Teresy, była Zofia Wodyńska, kasztelanowa podlaska, piastunką – madame Galman. W skład dworu wchodzili jeszcze: mamka, dwie pokojowe, dwaj pokojowcy, odźwierny, stołowy, podstoli, dwie służebne, palacz, praczka. Roczny koszt utrzymania tego dworu wynosił 2784 zł.

Dzieciom przydzielano nie tylko dwór, ale też komnaty w pobliżu apartamentów królowej. Urządzone były one bez przepychu, ale wygodnie i z dbałością o estetykę wnętrza.

Co do codziennej pielęgnacji dzieci, to nie zachowało się zbyt wiele dokładniejszych informacji. Wiadomo, że po urodzeniu królowe nie karmiły swego potomstwa. Wyszukiwano mamki spośród służby dworskiej, gdy zaś na dworze zabrakło młodej, zdrowej, karmiącej matki, sprowadzano mamkę z zewnątrz. Wiadomo, że królewicza Władysława karmiła Szkotka Wilhelmowa Forbes, żona dworskiego dostawcy win, protestantka. Wywołało to nawet sprzeciw prymasa Stanisława Karnkowskiego. Pozostałych potomków Zygmunta III wykarmiła nieznana bliżej Wojciechowa, żona jednego z Niemców z otoczenia królowej Konstancji. Nie wiadomo, kim były mamki dzieci Władysława IV i Jana Kazimierza.

Na dworze polskim, w przeciwieństwie np. do francuskiego, dbano o higienę dzieci, myto je często i kąpano. Gdy dzieci podrosły, starano się je dobrze odżywiać, przy czym nie przygotowywano specjalnych posiłków, które różniłyby się od posiłków spożywanych przez dorosłych.

Jeśli chodzi o stroje, też nie różniły się one od ubiorów dorosłych. Tylko przy wyjątkowych okazjach dzieci ubierano w strój polski, na ogół ubierano je zgodnie z panującą na dworze modą hiszpańsko-niemiecką. Królewicze nosili wzorzyste pludry, to jest spodnie przypominające pumpy, i strojne kaftany. Na głowach mieli wysokie kapelusze. Strój polski, który chętnie nosił Władysław, a potem młodziutki syn Władysława Zygmunt Kazimierz, to żupan i okrągła czapka. Również królewny ubierane były w stroje wzorowane na modzie hiszpańskiej, to jest w suknie z trenem, piękną kryzą pod brodą, a nawet klejnotami, którymi polskiego stroju dziewczynek nie ozdabiano.

Kilkuletnie dzieci spędzały czas na zabawach, królewicze bawili się razem z siostrami, gdyż w dzieciństwie nie było jeszcze podziału na osobne dwory dla królewiczów i królewien.

Około siódmego roku życia kończyła się opieka kobiet nad królewiczami (królewny pozostawały pod nią aż do opuszczenia domu po zamążpójściu) i otrzymywali oni osobny dwór, który składał się z samych tylko mężczyzn podległych marszałkowi.

Kończył się okres beztroskiego dzieciństwa i wraz z początkiem wieku młodzieńczego następował etap systematycznej edukacji. Odtąd w skład dworu młodych Wazów oprócz dworzan i służby wchodzili nauczyciele, wychowawcy, a także osobny kapelan.

Wychowanie i wykształcenie potomków królewskich budziło żywe zainteresowanie szlachty. Zwłaszcza wychowanie potencjalnego następcy Zygmunta III, najstarszego królewicza Władysława, absorbowało uwagę głównych ówczesnych statystów. Kanclerz Jan Zamoyski apelował do Zygmunta III (na sejmie 1605): „Życzymy, aby królewicz był wychowany, jako przystoi in spem regni [...], gdyż wielkiego ćwiczenia potrzeba synowi królewskiemu, wielkich virtutes regias ma się z młodu uczyć, iustitiam colere, sapientes consulere, assentatores fugere, [...] prosimy, abyś WKM dał mu dobre wychowanie, godne urodzenia jego, żeby z rozumem zaraz napijał się cnót, bo z jaką opinią młody rozumu nabędzie, takim zawżdy bywa”. Również hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski wypowiedział się w sprawie wychowania królewicza, dwie rzeczy uznając za konieczne: „jedna, żeby ante omnia wyjęty był z opieki i konwersacji białogłowskiej, gdyż już lata jego nie potrzebują tego [...]. Druga rzecz jest potrzebna, aby cudzoziemcy byli od wychowania królewicza jmci oddaleni; niech ten zacny potomek WKMci obcych narodów ludzi sobie nie smakuje, lud polski miłować niech się uczy”.

Królewicze powinni więc byli otrzymać staranne wychowanie i wykształcenie, godne ich urodzenia i odpowiednie dla przyszłego władcy.

Systematyczną edukację rozpoczynali młodzi Wazowie w wieku około siedmiu lat. Nie wiadomo dokładnie, jak długo trwała, na ogół kończyli edukację w wieku 15-16 lat. Według nuncjusza Viscontiego edukacja młodszych królewiczów, przyrodnich braci Władysława, miała trwać stosunkowo krótko. Po śmierci rodziców mieli już całkowicie zaprzestać nauki.

Kształcenie synów królewskich przebiegało według programu ustalonego wcześniej i zaakceptowanego przez rodziców. Program taki powstał z myślą o królewiczu Władysławie, ale potem kształcono według niego następnych potomków Zygmunta III. Program opracowywała osoba wyznaczona przez króla, ciesząca się jego zaufaniem, odznaczająca się odpowiednią kulturą duchową i umysłową.

Zadanie to zlecił Zygmunt III Piotrowi Skardze. Spisał on dwukrotnie, w latach 1595 i 1605, swe zalecenia dla królewicza Władysława. Wzorował się Skarga częściowo na traktatach o wychowaniu synów królewskich spisywanych przez jezuitów hiszpańskich: Roberta Bellarmina De officio principis Christiani i Juana Mariany De rege et regis instructione. Zgodnie z duchem epoki potrydenckiej kładł nacisk na wychowanie w wierze i posłuszeństwie wobec Kościoła, doskonalenie moralne, ale także na poznanie sztuki rządzenia – zgodnie z propagującym monarchizm odrodzonym katolicyzmem. Akcentował też konieczność starannej edukacji i pielęgnowanie języka polskiego.

Według Skargi królewicz powinien przede wszystkim zaznajomić się z zasadami wiary, podporządkować się Kościołowi, gdyż „królestwa mijają, a te tylko trwają, których opoką jest Kościół wieczny”. Dalej zobowiązany jest doskonalić się moralnie, umieć poskramiać swe popędy. Powinien pamiętać o godności królewskiej, ale starać się przy tym o miłość poddanych i dobrze znać język polski. Co do wykształcenia – ma zgłębiać „rycerskie nauki i ćwiczenia”. Apelował wreszcie Skarga do królewicza: „kochaj się w umiejętnościach, księgach i mądrych ludziach, umiej i patrzaj na ich powieści i historie”.

Działalność pedagogiczna Skargi trwała do chwili opuszczenia przez niego dworu królewskiego w 1612 r. Do tego czasu wpływał na wychowanie Władysława, nadawał ogólny ideowy ton wychowaniu. Bezpośrednią działalnością pedagogiczną objął Skarga później również dwóch najstarszych przyrodnich braci Władysława, Jana Kazimierza i Jana Alberta. Natomiast w przypadku Karola Ferdynanda i Aleksandra działała już wytworzona i utrwalona tradycja wychowawcza.

Jak widać, ogólnie program wychowawczy królewiczów obejmował: wychowanie moralne, intelektualne i fizyczne, naukę sztuki rządzenia.

Królewicze wychowywani byli w wierze katolickiej. Przez poznawanie Pisma Św., żywotów świętych i innych dzieł obrazujących zasady życia chrześcijańskiego wpajano im kardynalne cechy dobrego człowieka i chrześcijanina, takie jak sprawiedliwość, roztropność, prawość, umiarkowanie, męstwo, miłosierdzie, panowanie nad swymi popędami. Dzień rozpoczynali i kończyli modlitwami. Młodzi Wazowie uczestniczyli też w publicznych nabożeństwach kościelnych. Nie wiadomo, kiedy otrzymywali sakramenty komunii św., a potem bierzmowania. Władysław przyjął bierzmowanie w wieku jedenastu lat (8 I 1606). Udzielał go w katedrze wawelskiej biskup krakowski, kardynał Bernard Maciejowski. Bierzmowanie w tak młodym wieku – zdaniem Władysława Czaplińskiego – było czymś wyjątkowym, a zadecydowały o tym względy polityczne. Zygmunt III chciał w ten sposób podkreślić dojrzałość syna. Specjalne względy zadecydowały też o bierzmowaniu – również w bardzo młodym wieku, bo dziesięciu lat – Karola Ferdynanda. Stało się to po jego nominacji na koadiutora biskupa wrocławskiego, przed wyświęceniem 5 maja 1624 r. na diakona. Królewicze wychowywani byli w surowej dyscyplinie. Dotyczyło to zwłaszcza młodszych Wazów, synów Zygmunta III i Konstancji. Jak relacjonował nuncjusz Visconti, wszyscy czterej sypiali w jednym pokoju, nie mieli osobnych sług, z nikim nie mogli rozmawiać bez świadków, osobom postronnym broniono do nich przystępu. Nuncjusz oceniał, że wychowywani byli „jak dzieci prywatnego obywatela”.

O dyscyplinie, a także o patriarchalnych stosunkach w rodzinie królewskiej może świadczyć następujący fakt. Otóż dorosły już właściwie Jan Kazimierz „bał się opuścić wspólne poranne śniadanie i aby zdążyć na nie z polowania, zwrócił się do swojego kapelana, ten zaś do nuncjusza, a ten z kolei aż do papieża o udzielenie indywidualnej dyspensy na słuchanie mszy godzinę przed świtem poprzedzającym wyjazd do podwarszawskich lasów. Wszystko to w celu umożliwienia powrotu na zamek właśnie przed obowiązkowym porannym posiłkiem z udziałem ojca. Niezmiernie charakterystyczne jest, że wszystkie te szczególne zabiegi o dyspensę odbywały się w największej tajemnicy przed królem”.

Kształcenie królewiczów rozpoczynało się od nauki czytania i pisania w językach polskim i łacińskim. Gdy nabyli biegłości w czytaniu, przystępowano do lektury autorów klasycznych, przede wszystkim Wergiliusza, Cycerona, Liwiusza. Zaznajamiano królewskich uczniów z historią starożytną. Teksty klasyczne służyły też do nauki wygłaszania mów. Prócz języka łacińskiego młodzi Wazowie uczyli się też niemieckiego, rodzimego języka swych matek, a także włoskiego. Jan Kazimierz znał prócz tego język francuski. W nauczaniu języków kierowano się zasadą „tantum valeo quantum linguas calleo”.

Prócz humanistycznych udzielano informacji z innych dziedzin wiedzy. Zakres nauki obejmował m.in. matematykę, elementy nauk przyrodniczych, filozofię.

Wielką wagę przywiązywano do wychowania fizycznego, tzw. educatio corporis. Uczono królewiczów jazdy konnej, fechtunku. Brali udział w polowaniach – początkowo na małego zwierza (zające, sarny), z czasem na większego. Królewicz Władysław, który od wczesnych lat interesował się sztuką wojenną, od ochmistrza Michała Konarskiego uzyskał podstawowe wiadomości z tego zakresu. Program nauczania obejmował też tzw. educatio regis czyli przyuczanie do rządów. Przygotowywano królewiczów do roli monarchy i udziału w życiu publicznym. Przygotowania te miały charakter nie tylko teoretyczny, ale i praktyczny. Kształtowano więc cechy godne zachowania króla oraz wpajano umiejętności potrzebne w sztuce rządzenia. Zwracano uwagę na odpowiednią postawę, gesty i ruchy, sposób poruszania się, umiejętność panowania nad emocjami. Uczono dobrych manier, sztuki prowadzenia konwersacji, umiejętności obcowania z ludźmi.

Nauka rządzenia to też zaznajamianie z zasadami ustrojowymi i funkcjonowaniem Rzeczypospolitej, jak również z zasadami prowadzenia dyplomacji. Wzorów do naśladowania mieli dostarczać przodkowie i panujący ojciec.

Rozbudzano wreszcie w królewiczach zainteresowania kulturalne w dziedzinie sztuki, muzyki. Uczono też tańca.

Nadzór nad nauką synów należał do Zygmunta III, a bezpośrednio do wyznaczonych przez niego nauczycieli, którzy byli odpowiedzialni za ich edukację. Z reguły było dwóch nauczycieli: jeden duchowny, drugi świecki. Nauczyciel będący osobą duchowną miał za zadanie wychowanie dzieci w wierze katolickiej, a także dbanie o ich wszechstronne kształcenie intelektualne. Nauczyciel świecki, który był zazwyczaj osobą pełniącą na dworze lub w państwie jakiś urząd i był blisko związany z monarchą, miał czuwać nad edukacją wojskową, polityczną i dworską królewiczów.

Zygmunt III wybierał na nauczycieli swych synów ludzi gruntownie wykształconych czy to na uniwersytecie krajowym, czy uczelniach zagranicznych. Nauczyciele musieli się odznaczać wysokimi walorami moralnymi, jako że ich zadaniem było nie tylko przekazywanie wiedzy, nauczanie, ale też kształtowanie charakterów i umysłów swych wychowanków, wpajanie im cnót. Nauczycielami byli katolicy, na ogół pochodzenia szlacheckiego, którzy byli odpowiednio wynagradzani. Często awansowali na wyższe stanowiska w hierarchii urzędów, jak np. Zygmunt Kazanowski (od 1633 r. podkomorzy koronny), czy na wniosek króla nobilitowani, jak np. Gabriel Prewancjusz.

Wróć do czytelni

DYNASTIA WAZÓW W POLSCE

Książka przedstawia dzieje dynastii Wazów wpisane w czasy największego rozwoju terytorialnego Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na tym tle ukazuje środowisko dworskie, społeczne, polityczne i religijne panujących i ich rodzin.

PROMOCJE TYGODNIA (do 15 grudnia) RSS - promocje tygodnia

Biochemia

Najnowsze informacje z biochemii w ujęciu fizjologicznym w nowym podręczniku opracowanym przez zespół tych samych autorów, co popularna "Biochemia" Stryera.

Copyright © 1997-2025 Wydawnictwo Naukowe PWN SA
infolinia: 0 801 33 33 88